Zaczęliśmy bardzo dobrze od kilku klarownych sytuacji. Na skrzydle lewym znowu robił różnice Duda Mateusz. Już w 7 minucie miał okazje sam na sam i zrobił wszystko idealnie, zbiegł ze skrzydła, wymanewrował 3 obrońców, został mu tylko bramkarz, którego trafił w nogę. Najgorsze w tej sytuacji była wolna pozycja Staśka, który dołożył by tylko stopę. Kilka minut później bliźniacza sytuacja tego samego, lecz tym razem uderzając po długim bramkarz obronił. Około 15 minuty przechwyt w środku pola podanie idealne do Staśka, który kiksuje lecz jak się okazało 2 sekundy później szczęśliwie ponieważ zmylił tym bramkarza a do pustaka dobił Raiński. W 1 połowie trzeba zauważyć, że oprócz dośrodkowań gości, piąstkowanych przez Chełmińskiego lub wybijanych przez Patryka Depte oraz centro strzału z rzutu wolnego, nam nie zagrozili.
2 połowa to kontrola przez nas wyniku, stwarzane sytuacje nie przynosiły efektu. Natomiast Żagiel przeprowadził po raz pierwszy składną akcje, wypuścił idealnie prostopadłym podaniem zawodnika, któremu strzałem górnym z fałsza udało się zmieścić piłkę w siatce. Chcieliśmy szybko zareagować lecz rzut wolny uderzany przez Raińskiego wylądował na słupku. Uderzenie głową Łydzińskiego po dośrodkowaniu minimalnie mija słupek. Sytuacje sam na sam gości obronił nasz bramkarz. Kolejna sytuacja meczowa z końcówki dla Vęgorii to przerzut Łydzińskiego, kierunkowe przyjęcie Pawlukiewicza, dogranie wzdłuż bramki i wykończenie przez Raińskiego nad bramką. Przejezdni koło 90 minuty mieli mocny strzał z 17 metra obroniony przez Chełmińskiego.
Krótko o meczu powiedział Andrzej Kumor (trener bramkarzy) „Jeśli nie możesz wygrać to chociaż zremisuj” i tak też było.